Zaktualizowano w dniu 3 listopada, 2024
Azja to moja ogromna miłość. Choć pierwsza wizyta w 2011 roku w Chinach była niesamowitym przeżyciem, to tak naprawdę dopiero Azja Południowo-Wschodnia w pełni skradła moje serce.
Najmocniej kocham Tajlandię, która na zawsze pozostanie moim numerem jeden. Bangkok jest niesamowitym miejscem, w Chang Mai mogłabym zamieszkać, a wyspy to istny raj na ziemi. Tajska kuchnia nie bez powodu uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie, a miłość do jedzenia czuć na każdym rogu. Ludzie są przemili i pomocni, ceny wciąż stosunkowo niskie, pogoda nieco ekstremalna, ale co to za wakacje bez upału i słońca? 🙂
Choć każde państwo jest oczywiście zupełnie inne, są pewne rady i tricki, które z powodzeniem można zastosować w całej Azji i nimi chciałam się z Wami tutaj podzielić.
Strony i aplikacje
Strona i aplikacja do rezerwowania noclegów na całym świecie. Najbardziej sprawdzona i godna zaufania, ale nie zawsze najtańsza. Warto zbierać punkty i zdobywać kolejne poziomy Genius, które dają czasem dodatkowe zniżki. Dobrą praktyką jest również porównywanie ceny na komputerze z ceną w aplikacji mobilnej (tutaj potrafią być znacząco niższe). Warto korzystać z kodów zniżkowych, które dostajemy w aplikacji i na maila. Dobrze jest też pamiętać, że w Azji opcja płatności online może nie być dostępna i wówczas za hotel będziemy musieli zapłacić na miejscu.
Strona i aplikacja do rezerwowania noclegów, która powstała w Tajlandii, a jej główne centra operacyjne rozsiane są po całej Azji. Oferuje najczęściej lepsze ceny niż Booking. Panuje na niej delikatny azjatycki chaos, ale po chwili da się przyzwyczaić i bez problemu nawigować z poszukiwaniu noclegu. Aplikacja będzie atakować nas zniżkami i promocjami, z których oczywiście warto korzystać. My nigdy nie mieliśmy problemów z rezerwacjami z Agody, ale żeby dopełnić formalności, wspomnę, że wielu podróżujących narzeka na odwoływane w ostatniej chwili rezerwacje, co oczywiście do przyjemnych zdarzeń nie należy.
Aplikacja do rezerwowanie atrakcji turystycznych na całym świecie. Strona powstała w Hong-Kongu, więc świetnie działa w Azji, współpracując na miejscu z lokalnymi biurami turystycznymi czy też bezpośrednio z obiektami. W Wietnamie wiele miejsc podaje Klook jako oficjalną stronę, na której można kupić bilety. Do plusów należy wygodna płatność online, przejrzysty interfejs i łatwość w użytkowaniu. Bilety niekiedy dostajemy na maila, ale czasem trzeba je odebrać w specjalnie oznaczonej kasie lub bezpośrednio od przedstawiciela Klook.
Azjatycki odpowiednik Ubera. Dostępny w następujących krajach: Singapur, Malezja, Indonezja, Filipiny, Wietnam, Tajlandia, Kambodża i Birma. Jeśli wybieracie się do jednego z tych państw, koniecznie zainstalujcie i skonfigurujcie tę aplikację. Nawet jeśli nie planujecie przemieszczać się taksówkami, wierzcie mi, że w sytuacji kryzysowej, może się przydać. Ceny są atrakcyjne, a odważni mogą zamówić przejazd motocyklem zamiast samochodem.
Strona i aplikacja do rezerwacji pociągów, autobusów, promów, transferów i lotów w Azji. My korzystaliśmy z niej przede wszystkim w Tajlandii, ale działa też dobrze w innych miejscach. Można przez nią kupić bilety na rejsowe połączenia, ale oferuje szeroki wybór możliwości, łącznie z prywatnymi przewoźnikami. Nie rezerwowaliśmy przez nią lotów, ale autobusy, pociągi, minibusy, promy i przejazdy motorówką jak najbardziej.
Aplikacja pozwala na wypłaty z bankomatów i płacenie kartą na atrakcyjnych warunkach na całym świecie . Dodatkowo umożliwia dokonywanie płatności w różnych walutach, przelewy zagraniczne i zakup kryptowalut. Warto przed wyjazdem zaopatrzyć się w kartę Revolut – nam przydała się mnóstwo razy. Uwaga – w weekendy pobierana jest opłata za przewalutowanie w wysokości 1% wartości transakcji, więc najlepiej przygotować sobie obcą walutę przed rozpoczęciem weekendu.
Mapy Google działają w Azji bardzo dobrze. Korzystamy z nich nie tylko, aby sprawnie dostać się z punktu A do punktu B, ale również aby pozaznaczać sobie wszystkie miejsca, które chcemy odwiedzić. Do tego najlepiej sprawdzają nam się prywatne listy miejsc. Ja ich używam przede wszystkim do zaznaczania restauracji i dzięki temu, gdy tylko stajemy się głodni, możemy szybko sprawdzić gdzie najbliżej jest jedno z upatrzonych miejsc 🙂 Listami można się dzielić i edytować je nawet w kilka osób. Można również tworzyć swoje własne mapy z listami miejsc. Dodatkowo w wielu miastach komunikacja miejska połączona jest z Google Maps, co pozwala wygodnie sprawdzić rozkłady jazdy i najdogodniejsze trasy.
Aplikacja, z której po raz pierwszy skorzystaliśmy w Wietnamie, gdzie czasem było naprawdę trudno porozumieć się po angielsku. Wietnamczycy używają jej bez przerwy, zwłaszcza kierowcy taksówek, którzy chętnie wymieniają się numerami na WhatsAppie, żeby zachęcić nas do korzystania z ich usług bez pośrednictwa aplikacji Grab. Szybko podchwyciliśmy od nich ten patent. W aplikacji można pisać, ale przede wszystkim można do niej mówić, a ona powtórzy wypowiedziany tekst w wybranym języku. Protip: lepiej działa, gdy tłumaczymy z angielskiego niż z polskiego.
Świetna strona wyszukująca i publikująca na bieżąco promocje na tanie loty, wczasy i hotele. O najlepszych promkach dowiecie się właśnie od nich. Mają gigantyczną rzeszę obserwujących, więc promocje, które wrzucają potrafią zniknąć w parę godzin. Warto ich obserwować, bo jeśli nawet nie skorzystamy z żadnej z ofert, to dadzą nam dobre rozeznanie w aktualnych cenach i trendach.
Modna ostatnio aplikacja do planowania podróży. Pozwala w prosty sposób rozplanować podróż z podziałem na dni, miasta, w których będziemy, dodawać noclegi, restauracje czy miejsca do odwiedzenia. Dodatkowo może nam posłużyć jako „pamiętnik” z wakacji dzięki możliwości dodawania zdjęć czy filmików. Jest też wyposażona w opcję planowania budżetu, a naszymi planami możemy podzielić się przez aplikację z drugą osobą.
Aplikacja, a w zasadzie sklep online z kartami eSIM, który oferuje karty z ponad 200 krajów i regionów całego świata. Używamy jej czasem, gdy chcemy wykupić internet już przed wyjazdem, wiedząc, że na miejscu nie będzie na to czasu. Jest to opcja na pewno droższa niż zakup lokalnej karty SIM z pakietem internetowym, ale bardzo wygodna. Karta jest cyfrowe, więc nie wymaga dual SIM lub drugiego telefonu.
Grupy i strony podróżnicze na Facebooku są przed każdym wyjazdem nieocenionym źródłem wiedzy. Można korzystać zarówno z tych polsko- jak i obcojęzycznych. Przykładowe, które mogę polecić to: Tajlandia Forum, Tajlandia FAQ, Bangkok Foodie, Wietnam FAQ, Vietnam Foodies, Vietnam Travel Guide, Singapur – podróż na własną rękę. Dodatkowo od jakiegoś czasu grupy mają swoje chaty na Messengerze, gdzie dość sprawnie i szybko można uzyskać odpowiedź na nurtujące nas pytania.
Aplikacja słynnego Przewodnika Michelin, w której szybko i sprawnie możemy znaleźć wszystkie polecane miejsca w danym mieście. Pamiętajcie, że to nie tylko fine diningowe restauracje z gwiazdkami, ale również te wyróżnione tzw. Bib Gourmad, który świadczy o świetnym stosunku jakości do ceny. Z tych polecajek korzystam najczęściej.
Podróżniczo-kulinarny blog Marka Wiensa – Amerykanina, który od wielu lat mieszka w Bangkoku. Polecane przez niego miejsca cechuje autentyczność, więc trzeba przygotować się na jedzenie lokalnych potraw, tam gdzie jedzą je tzw. lokalsi. Dla wielbicieli filmików, a nie słowa pisanego, ma też bardzo fajny kanał na YouTubie.
Bilety Lotnicze
Największy wydatek w podróży do Azji stanowią oczywiście bilety lotnicze. Jeśli chodzi o loty, to opcji jest nieskończenie wiele i nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytanie jak, kiedy i za ile je kupić. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że na najlepsze ceny można trafić około 3 miesięcy przed wyjazdem. Dla niektórych najważniejsza jest cena i są dla niej w stanie poświęcić komfort i wygodę, jak również sporo czasu (przy dłuższych przesiadkach lub wylotach z innego miasta bądź państwa). Inni postawią na wygodne i szybkie połączenie, nawet kosztem wyższej ceny.
My balansujemy gdzieś pośrodku, zawsze szukając rozsądnej ceny, ale ze względu na ograniczenia czasowe, już dawno stwierdziliśmy, że wyloty z innych miast czy państw, znacząco wydłużają czas podróży (jak również podnoszą jej koszt). Dlatego bilety kupujemy zawsze z Krakowa, w którym mieszkamy, starając się, aby całość podróży zajmowała jak najmniej czasu.
Na lotach międzykontynentalnych mamy przetestowane różne linie lotnicze – Finnair, Swissair, Emirates, Lufthansa oraz Turkish Airlines i to właśnie te ostatnie wygrywają w naszym prywatnym rankingu. Od kiedy latają z Krakowa, połączenia są bardzo wygodne – w 2 godziny znajdujemy się w Stambule, z którego możemy dolecieć w prawie każde miejsce na świecie. Kombinacja krótkiego dwugodzinnego lotu z kolejnym 10-12 godzinnym (ale na pokładzie dużego i wygodnego samolotu) jest naszym zdaniem najlepsza. Samoloty i serwis pokładowy są bez zarzutu, nawet w trakcie krótkiego lotu dostajemy pełen ciepły posiłek i mamy dostęp do systemu rozrywki pokładowej. Dodatkowo Turkish zawsze oferuje wielki bagaż rejestrowany w cenie podstawowego biletu.
O cenach można by pewnie napisać książkę i wiadomo, że pojawiają się super promocje, gdzie do Azji dolecimy za 1500 PLN za osobę. Z promocjami natomiast jest jedno podstawowe wyzwanie – wymagają od nas elastyczności. Czy to w kwestii terminu, czy też miejsca wylotu, ilości bagażu lub rodzaju linii lotniczych (o ile przy tych najbardziej popularnych różnice w samolocie nie będą duże, o tyle gdy wybierzemy przykładowo lot Scootem z Berlina to na pokładzie przed 12 godzin nie dostaniemy nawet wody). Gdy piszę ten artykuł, jesteśmy świeżo po inauguracji połączeń z Krakowa linią Air Arabia i wysypie promocji na loty do Tajlandii, Malezji czy Indii (ceny zaczynały się od 1000 PLN). Widzimy zatem, że promocje ciągle się zdarzają, choć wyjazd do Tajlandii w sierpniu, może nie być atrakcją dla każdego.
Tak więc odkładając na chwilę promocje na bok, uważam, że w ostatnich 5 latach, cena w okolicach 2700 PLN za osobę za komfortowy lot do Azji z rejestrowanym bagażem, to cena dobra. Czy można polecieć za 1500 PLN? Można. Czy można polecieć za 3500 PLN? Jasne. To Wy musicie określić swoje priorytety i znaleźć balans pomiędzy ceną, a Waszym szeroko rozumianym komfortem.
Transport
Transport w Azji zorganizowany jest naprawdę świetnie. Ponieważ odległości są ogromne, raczej nie unikniemy lotów wewnętrznych, ale możemy też zdecydować się na autobusy, busy, pociągi lub transport wodny. Opcji jest bez liku, a najwygodniej można je sprawdzić na stronie 12go.asia. Polecam Wam zwłaszcza nocne busy i pociągi. Relację z drogi Sleeper Busem w Wietnamie znajdziecie tutaj. W Tajlandii nocny pociąg to nie tylko ogromna oszczędność czasu, ale również super przygoda. Przy podróżach pociągami, pamiętajcie o wyborze odpowiedniej klasy – najtańsza to tzw. hard seat czyli twarde drewniane siedzenia. Taką podróż też Wam polecam, można doświadczyć lokalnego kolorytu, jechać obok kurczaków w klatkach, a na każdej stacji wsiadają sprzedawcy z toną jedzenia! 🙂
Loty wewnętrzne warto zarezerwować z wyprzedzeniem, ale znam też takich, którzy kupują je kilka dni przed. Lokalne linie lotnicze są bardzo fajne, zwłaszcza w Tajlandii, gdzie nawet na najkrótszych trasach dostaniemy jedzenie i picie.
Jeśli chodzi o transport wodny to do wyboru mamy różnego rodzaju promy i łódki (opcja tańsza ale wolniejsza) i tzw. speedboaty czyli motorówki (opcja droga, szybka i tylko dla tych z mocnym żołądkiem).
Na krótkich dystansach można skorzystać z taksówek, które są stosunkowo tanie. Najczęściej korzystamy z aplikacji Grab, a gdzieniegdzie działa też Uber czy Bolt. W „normalnych” taksówkach (czy też tuktukach w Tajlandii), trzeba się zawsze ostro targować. Ponieważ przegrywają one na każdym kroku z korporacjami, my zazwyczaj stosujemy technikę negocjacyjną „w aplikacji jest taniej”.
W Bangkoku fajnie działa transport publiczny, jeździliśmy tam metrem, koleją naziemną (BTS Skytrain), autobusami, jak również pływaliśmy łódkami. Świetnie są też zorganizowanie przejazdy między miastami. W Wietnamie było nieco trudniej, a że mieliśmy mocno napięty harmonogram, to korzystaliśmy sporo z taksówek. Dla przykładu przejazd między Hoi An a Da Nang (30 km; 40 min drogi) to koszt rzędu 45 PLN.
Przy planowaniu podróży, weźcie pod uwagę termin i przypadające w nim lokalne święta. W okresie Tết czyli Chińskiego Nowego Roku (obchodzonego na przełomie stycznia i lutego), większość osób wraca do domu, więc bilety na samoloty, autobusy czy pociągi potrafią być wyprzedane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
Płatności
Jako, że w Polsce nie wymienimy pieniędzy na lokalną walutę, do Azji najbardziej opłaca się zabrać ze sobą dolary amerykańskie. W niektórych krajach (np. Tajlandia) kantory przyjmują jedynie najnowsze banknoty, więc warto zwrócić na to uwagę. Bierzemy banknoty 100 dolarowe, gdyż te wymienimy po najlepszym kursie. Jeśli jest to konieczne, możemy wymienić drobną kwotę na lotnisku, a resztę już w centrum, porównując kursy w kilku kantorach i wybierając najbardziej korzystny.
W Azji niestety musimy mieć przy sobie gotówkę, gdyż w wielu miejscach jak np. street food nie zapłacimy w inny sposób. Dodatkowo, my zawsze podróżujemy z kartą Revolut, którą bezproblemowo można zapłacić w miejscach, gdzie akceptowane są płatności bezgotówkowe.
Pamiętamy też, że na wszystkich targach, ulicznych straganach czy stoiskach trzeba się targować (wyjątkiem jest jedzenie – tutaj ceny są stałe). Zazwyczaj nie spotkamy tam cen, więc musimy pytać, a następnie przejść przez całą procedurę podania naszej zaniżonej ceny, oburzania się, rozmów, śmiechów, pisania na kalkulatorze nowej ceny, rezygnowania i odchodzenia od sprzedawcy, aż w końcu uda nam się spotkać gdzieś w tzw. połowie.
Ubezpieczenie / Szczepienia
Przy dalekich podróżach, zwłaszcza do bardziej egzotycznych krajów, jest to sprawa niezwykle ważna. Ubezpieczenie bezdyskusyjnie trzeba mieć, pytanie tylko jakie wybrać. Warto zawsze porównać kilka opcji i wybrać taką, która ma najlepszy stosunek kwoty na jaką będziemy ubezpieczeni, do ceny samego ubezpieczenia. Nie oszczędzamy i nie wybieramy najtańszego pakietu. Zaoszczędzimy kilkadziesiąt złotych, a w efekcie może nas to kosztować bardzo dużo.
Z ubezpieczenia zdarzało nam się korzystać kilka razy, najczęściej przy mocnych zatruciach pokarmowych. Pamiętajcie, że nasze leki i sprawdzone domowe sposoby, raczej nie zadziałają na tamtejsze bakterie i wirusy, więc warto skontaktować się z lekarzem, gdy tylko pojawią się pierwsze objawy. Zazwyczaj dzwonimy na numer ubezpieczyciela, a ten organizuje nam na miejscu pomoc medyczną. Przy chorobach typu zatrucie, lekarz przyjedzie do hotelu, w którym jesteśmy, zbada nas i poda od razu odpowiednie leki. Jeśli na infolinię musimy zadzwonić z polskiego numeru, najczęściej możemy ubiegać się o zwrot kwoty, którą wydaliśmy na połączenie.
Warto wybrać ubezpieczenie, gdzie wszystko załatwimy bezgotówkowo. Jest to szczególnie ważne w przypadku większych problemów, gdzie zwyczajnie możemy nie mieć wystarczającej ilości pieniędzy, żeby pokryć wydatki.
My w Tajlandii korzystaliśmy z Generali i Axa Thailand, w Singapurze z Axy, a w Wietnamie z Warty.
Szczepienia nie są obowiązkowe przy wyprawach do Azji Południowo-Wschodniej. Jest natomiast list szczepień zalecanych i należą do nich WZW typu A i B, tężec, błonica oraz dur brzuszny. Jeśli mamy wątpliwości, to najlepiej zapisać się na wizytę do lekarza medycyny podróży (wystarczy telekonsultacja), który po krótkim wywiadzie, opowie nam o aktualnych wytycznych. Czasem ważny jest też charakter podróży – na inne ryzyko narażamy się spędzając czas w miastach i większych ośrodkach turystycznych, a na inne, gdy zamierzamy chodzić po dżungli.
Niezależnie od tego, gdzie jesteście, uważajcie na komary. W Azji przenoszą one malarię i dengę, więc przed wyjazdem zaopatrzcie się w Muggę z wysoką zawartością DEET.
Jedzenie
Kocham. Na stronie znajdziecie mnóstwo informacji odnośnie tego co i gdzie jeść, więc tutaj króciutko kilka zasad:
- Obniżamy swoje standardy jeśli chodzi o czystość i warunki higieniczno-sanitarne
- Jemy wszędzie - w restauracjach, lokalnych jadłodajniach i przede wszystkim na ulicy
- Im większa kolejka i więcej lokalsów, tym lepiej
- Pamiętamy, że w Azji jedzeniem się dzielimy - zamawiamy kilka dań na środek stołu i...
- Próbujemy wszystkiego
- Uważamy na ostrość jeśli nie jesteśmy przyzwyczajeni
- Nie przywiązujemy się do godzin otwarcia na Google Maps - w 95% przypadków są nieprawidłowe
- Recenzje na Google też nie zawsze odzwierciedlają rzeczywistość
Rady praktyczne
Jeśli chodzi o planowanie podróży to mimo różnych nowoczesnych rozwiązań jak np. wspomniana powyżej aplikacja Stippl , my zawsze przygotowujemy sobie staroświeckiego Excela. Wrzucamy do niego plan z rozbiciem na poszczególne dni, hotele, miejsca, które chcemy zobaczyć oraz podstawowe koszty. Oprócz tego mamy listy miejsc zapisane w Google Maps, z których korzystamy cały czas. Ja na moim telefonie mam zawsze osobny folder na każdy wyjazd, w którym trzymam dokumenty (np. wizy), bilety, wejściówki oraz polisę ubezpieczeniową.
Noclegi i przeloty wewnętrzne my rezerwujemy jeszcze z Polski, inne pomniejsze przejazdy najczęściej już na miejscu. Plan jest oczywiście tylko ramowy, wyznacza nam najważniejsze punkty, ale często zmienia się na miejscu w oparciu o pogodę, siły, nastrój czy też ilość czasu. Bardzo chciałabym kiedyś pojechać do Azji na kilka miesięcy bez większego planu, ale póki co przy wyjazdach dwu- czy dwuipółtygodniowych, plan to jednak konieczność, aby w pełni wykorzystać czas.
Jeśli decydujemy się na lokalną kartę SIM (a nie np. Airalo), to bierzemy ze sobą dodatkowego starego Iphone’a, który służy nam jako router, a nasze telefony mamy połączone z nim za pomocą hotspota. Zawsze nosimy przy sobie powerbanki (najlepiej indukcyjne, bo nie potrzebują kabli), gdyż przy całodziennym zwiedzaniu i intensywnym korzystaniu z internetu, map, robieniu zdjęć i wrzucaniu relacji, bateria w telefonie potrafi wyczerpać się już popołudniu.
Na koniec jeszcze jedno odwieczne pytanie, na które chciałam Wam odpowiedzieć – „plecak czy walizka„? Wiem, że są zwolennicy obu rozwiązań, natomiast dla mnie zdecydowanie wygrywa walizka. Na dłuższe wyjazdy zawsze wybieramy bagaż rejestrowany, żeby mieć komfort, ale również możliwość zrobienia zakupów na miejscu i przywiezienia prezentów czy pamiątek. Na wyjazdy 2 tygodniowe i dłuższe, latamy ze średnimi walizkami, więc zazwyczaj i tak musimy zrobić pranie na miejscu (w Tajlandii czy Wietnamie pralnie są na każdym rogu, a za parę groszy jeszcze tego samego dnia nasze rzeczy wracają do nas czyste i pachnące). Nawet przy zmianie lokalizacji co kilka dni, walizka wygrywa, można ją ciągnąć zamiast nosić na plecach, (jest wygodniej i nie mamy po kilku minutach mokrych pleców), w hotelu sprawdza się dużo lepiej, gdyż wszystkie rzeczy mamy na wierzchu i możemy szybko znaleźć to, czego potrzebujemy. Jedyne miejsce gdzie walizka może stanowić wyzwanie, to małe wyspy, gdzie przy transferze, czasem z łódki musimy zejść do płytkiej wody. Wtedy przyznaję, plecak byłby lepszy, ale walizkę od biedy też można złapać nad głową, albo znaleźć kogoś kto nam pomoże 🙂
Książki
W przerwach między podróżami i w chwilach tęsknoty, bardzo lubię czytać o miejscach, które odwiedziłam lub planuję odwiedzić. Poniżej wybór książek, który chciałam polecić Waszej uwadze.