Jedzenie kochałam od zawsze. Mając 3 latka wcinałam grochówkę, przyprawiając o palpitacje serca moją Babcię i choć moje gusta kulinarne od tego czasu znacznie się zmieniły, miłość do jedzenia pozostała na zawsze. Zawdzięczam ją mojej Mamie, dzięki której nasz dom przypominał kulinarny raj, w którym mielone zamieniały się w „kotlety pełne poezji”, kurczak w sosie sojowym w „mięsko po diabelsku”, a na porządku dziennym było chop suey czy makaron po kantońsku. Pojęcie „specialite de la maison” poznałam chyba wcześniej niż umiałam liczyć. Z całkowitym zaufaniem próbowałam wszystkiego, co mi podano, ucząc się każdego dnia nowych smaków, aż w końcu rodzina zgodnie ochrzciła mnie „Kokoszką Smakoszką”.

Dziś już w sposób świadomy, pozwalam smakom i aromatom, by wypełniały na co dzień mój umysł i serce. Większość moich myśli krąży wokół jedzenia, o którym mogłabym rozmawiać godzinami, a z ludźmi, którzy dzielą moją pasję, czuję natychmiastowe braterstwo dusz. Moim mistrzem i największą inspiracją jest wciąż moja Mama, dzięki której zrozumiałam, że nie jemy aby żyć, ale żyjemy, aby jeść.

Po latach kulinarnych podróży doszłam do wniosku, że najważniejsza jest dla mnie różnorodność. Choć całym sercem kocham kuchnię Azji, nie mogłabym codziennie jeść sushi czy Pad Thai’a. Kieruje mną nieodparta potrzeba, by wciąż eksperymentować i próbować nowego. Nie lubię powtórzeń i rutyny, każdego dnia szukam i pragnę kolejnych smaków oraz inspiracji.

Zjedzam to połączenie moich dwóch pasji – zwiedzania i jedzenia. Jako, że do każdej podróży przygotowuję się pod względem kulinarnym bardzo skrupulatnie, nieraz (ku wielkiej „radości” mojej drugiej połówki) musimy w wielomilionowej metropolii przejechać pół miasta, aby zjeść w miejscu, które sobie upatrzyłam. Taką bezkompromisową miłością do jedzenia chciałabym się z Wami tutaj podzielić. 

Zapraszam do wspólnego zjedzania!