Zaktualizowano w dniu 4 lutego, 2025

Bangkok to moje ukochane miasto, które powala mnie za każdym razem. To w nim po raz pierwszy po wyjściu z lotniska, stanęłam na tajskiej ziemi, a gdy gorące powietrze owiało moją twarz, od razu poczułam, że zostawię tu serce. To miejsce pełne kontrastów, gdzie wysokie wieżowce i luksusowe przeszklone budynki przeplatają się z buddyjskimi świątyniami i skromnymi chatkami, w których pranie suszy się przed domem na ulicy. Pierwszy raz doświadczyłam czegoś podobnego w Szanghaju, gdzie stojąc przy starym domku z podwórkiem, po którym chodziły kury, patrzyłam na rozpościerający się przede mną Pudong.
W najgorętszej stolicy świata mieszka 14 milionów ludzi i czuć to na każdym kroku. Czy wiedzieliście, że pełna nazwa Bangkoku składa się z 168 liter i została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa jako najdłuższa nazwa na świecie? Na co dzień jest skracana do minimum czyli Grungteep inaczej „Miasto Aniołów”.
Nie da się w pełni poczuć i zrozumieć Tajlandii, nie będąc w Bangkoku. Wiem, że jest mnóstwo osób, które uciekają z niego czym prędzej na wyspy, ale ja najbardziej czekam, aż znów zobaczę to głośne, brudne, chaotyczne, a jednocześnie wspaniałe i oszałamiające miasto. Najbardziej kocham je za wszechobecne jedzenie, wspaniałe restauracje i najlepszy na świecie street food.









Tu jemy
Thipsamai Padthai Pratu Phi
Pad Thai to dla mnie świętość. Być może dlatego, że to pierwsze tajskie danie, którego spróbowałam i które pokochałam.
Gdy przyjechaliśmy pierwszy raz do Bangkoku w 2020 roku, tuż po przylocie, z jet lagiem gigantem, wybyliśmy na miasto. Przekonana, że jedzenie w Tajlandii wszędzie jest pyszne, kupiłam Pad Thai’a w pierwszej ulicznej garkuchni i… okazał się słaby. Może miałam pecha (co by nie mówić, curry z tego samego miejsca było dobre), a może moje oczekiwania były zbyt wysokie, ale od tego czasu celuję w sprawdzone miejsca.
Thipsamai to klasyka i miejsce z tradycjami sięgającymi 1939 roku, a znajduje się tuż obok stanowiska słynnej Jay Fai. Mają też kilka innych lokalizacji do wyboru. Specjalizują się w serwowaniu różnych rodzajów Pad Thai’a, od klasycznych, przez te o charakterystycznej barwie z olejem z krewetek, po te w efektowny sposób zawinięte w cieniutki omlet z jajek. Wszystkie są świetne z idealnie zachowanym balansem smaków. Dodatki takie jak, cebula dymka, limonka, kiełki czy chilli podawane są na osobnym talerzyku.
Miejsce jest bardzo popularne, więc jest duża szansa, że będziecie musieli poczekać w kolejce. Warto!



Atmosfera / Klimat / Wystrój: przyjemne miejsce, gdzie zawsze jest pełno ludzi. Wystrój bardziej restauracyjny, ale na luzie i w tajskim stylu.
Lokalizacja: w odległości kilku minut pieszo od Wat Saket.
Ceny: 90 – 200 THB za danie = 10 – 24 PLN
Baan Phadthai
W karcie w sekcji przystawek znajdziemy różnorodne tajskie dania takie jak Miang Kham, satay, spring rollsy czy sałatkę z zielonej papai. Samego Pad Thai’a serwują również na wiele sposobów. My zdecydowaliśmy się na tego z mięsem niebieskiego kraba (Pad Thai Poo) i grillowaną wieprzowiną (Pad Thai Moo Yang). Jest też opcja wege, z kurczakiem lub z krewetkami.
Na duży plus sposób podania na fajnych talerzach – Pad Thai prezentuje się bardzo apetycznie. Do każdego dostaniemy zieloną cebulkę, kiełki, limonkę, chilli i orzeszki.




Atmosfera / Klimat / Wystrój: bardzo fajne klimatyczne miejsce w tajskim stylu.
Lokalizacja: w biznesowej dzielnicy Bang Rak, przy Bangkok Sathorn Pier (transport wodny) lub Saphan Taksin (metro).
Ceny: 190 – 320 THB za danie = 23 – 39 PLN
Ruam Tai
Prawdziwe jedzenie z południowej Tajlandii dla lokalsów. Kuchnia ta charakteryzuje się duża ostrością uzyskiwaną poprzez dodanie przypraw i chilli oraz mnogością zup i curry.
Ruam Tai to typowa jadłodajnia, gdzie ciężko będzie o menu, a wszystkie dania widzimy ugotowane za ladą. Miejsce autentyczne, polecane między innymi przez Marka Wiensa. Warto tutaj spróbować curry z sumem, tzw. salted fried fish czy suchego curry z wołowiną. Dla odważnych jest też curry z wnętrznościami ryb.
Dla złagodzenia ostrości, do wszystkich dań dodawany jest talerz pełen świeżych warzyw i ziół, które zagryzane na przemian z ryżem pozwolą Wam przeżyć ten posiłek. Jest naprawdę MEGA ostro.




Atmosfera / Klimat / Wystrój: typowa tajska jadłodajnia z paroma stolikami, gdzie jedzenie dostajemy w plastiku, a wodę w więziennych metalowych kubkach 🙂
Lokalizacja: tuż obok Wang Lang Market.
Ceny: 50-80 THB za danie = 6-10 PLN
Baan Restaurant “Thai Family Recipes”
Restauracja polecana między innymi przez Michelin Guide, do której mieliśmy kilka podejść. Pamiętajcie, że jest zamknięta we wtorki, a w pozostałe dni ma przerwę w działaniu między 14.00 a 17.00. Jako, że dla nas jest to najbardziej naturalna godzina na obiad, niestety odbiliśmy się od drzwi. Po dłuższym spacerze po pobliskim Lumpini Parku wróciliśmy na 17.00.
W Baan Restaurant jest bardzo elegancko i jest to na pewno restauracja wyższej klasy, na co wskazują też ceny. Był to jeden z najdroższych posiłków jakie zjedliśmy w Tajlandii. Czy był tego wart? Moim zdaniem…nie do końca.
Zamówiliśmy klasyki – Pad Kaprao i kurczaka z nerkowcami. Było smaczne, ale nie powaliło mnie. Jadłam dużo smaczniejsze w zwykłych garkuchniach.
Atmosfera / Klimat / Wystrój: elegancka restauracja z kelnerami w białych koszulach. Niby koncept rodzinny, ale nie do końca to czułam.
Lokalizacja: tuż przy Lumpini Park.
Ceny: 250- 500 THB za danie = 30 – 60 PLN



K. Panich Sticky Rice
Ta rodzinna restauracja serwuje ponoć najlepsze Mango Sticky Rice w Bangkoku, przyrządzane według tej samej receptury od 80 lat. Jako absolutna miłośniczka tego deseru, który zjadam w Tajlandii przynajmniej raz dziennie, musiałam tutaj przyjechać.
Miejsce jest niepozorne i przy samej ulicy, więc trochę trudno było je znaleźć. Poznacie je po wiszącej na zewnątrz tablicy Michelin, gdyż od 2019 roku odznaczani są regularnie Bib Gourmand.
Nasze mango z ryżem i sosem zjedliśmy przy jednym z dwóch stolików na ulicy. Było oczywiście przepyszne, ale powiem szczerze, że prawie wszędzie w Tajlandii smakuje ono obłędnie.
Atmosfera / Klimat / Wystrój: lokalna rodzinna kawiarnia w tajskim stylu.
Lokalizacja: 5 minut na nogach od Giant Swing.
Ceny: 125 THB za Mango Sticky Rice = 15 PLN


Ann Guay Tiew Kua Gai
Kolejna polecajka od Michelin, tym razem w okolicach Chinatown. Ten mały lokal serwuje danie zwane Guay Tiew Kua Gai czyli smażony makaron ryżowy z sosem sojowym, zieloną cebulką i jajkiem. Można wybrać wersję z kurczakiem, ale też z szynką, wieprzowiną czy kalmarami (lub miks).
Ze względu na słabe samopoczucie, jedyne co byłam w stanie zjeść tego dnia to Lime Chicken Noodle Soup, która była niczym więcej jak rosołkiem kwaśnym od limonki. Moja druga połówka jadła tytułowy makaron. Było smacznie, ale te dania nie wywarły na nas większego wrażenia. Być może winne jest temu moje samopoczucie, więc na wszelki wypadek zostawiam Wam namiar.
Tuż obok jest drugi uliczny lokal serwujący to danie – Guay Tiew Khua Gai Suanmali. Mają Bib Gourmand z 2024 roku.
Atmosfera / Klimat / Wystrój: typowy tajski lokal z metalowymi stołami i krzesłami. Jest klimatyzacja!
Lokalizacja: tuż obok Chinatown.
Ceny: 50-100 THB za danie = 6-12 PLN


Jay Fai
Pierwsze uliczne stanowisko z jedzeniem, które otrzymało gwiazdkę Michelin.
Właścicielka, która niedługo będzie świętować 80 urodziny, całe życie gotuje na ulicy. Poznacie ją po charakterystycznych czarnych goglach, w których stoi nad wokiem. Jej popisowym daniem jest omlet z kraba, który kosztuje tutaj 1400 THB (168 PLN). Aby dostać stolik, trzeba odstać kilka godzin w kolejce lub przyjechać rano, wpisać się na listę, a potem czatować w pobliżu czekając na swoją kolej.
Nie wątpię, że jedzenie jest znakomite, ale choć na co dzień nie mam problemu z wydawaniem na nie pieniędzy, czuję wewnętrzny opór przed płaceniem 200 złotych za omlet na ulicy w Bangkoku. Oceńcie sami, czy warto.
Chinatown Night Market
Nie można być w Bangkoku nie zaliczywszy tego miejsca. To niesamowity wieczorny targ z jedzeniem w dzielnicy Chinatown, ciągnący się wzdłuż ulicy Yaowarat, pełen tłumów ludzi, z gigantyczną ilością potraw i stanowisk, od których można dostać zawrotu głowy. Przygotujcie się na tłumy i przepychanie między stoiskami w upale. Naprawdę warto!
Moim ukochanym stoiskiem jest Yaowarat Toasted Buns. Nie mogę oprzeć się tym opiekanym bułeczkom z nadzieniami, których smak przenosi mnie do czasów dzieciństwa. Kolejka jest zawsze ogromna, ale na szczęście szybko i sprawnie posuwa się do przodu. Dostaniecie tutaj karteczkę, na której zaznaczycie pozycje, które Was interesują, a potem zostaniecie wywołani, gdy Wasze zamówienie będzie gotowe. Jest kilka smaków do wyboru, ja jestem fanką milk i egg custard, ale jest też chilli, czekolada, czy tajska herbata z mlekiem. Cena to 25 THB (3 PLN) za bułeczkę.
Hoy Kraeng Pa Jeen (The Cockle Bar) – słynne miejsce z małżami podawanymi z różnymi sosami. Porcja kosztuje 100 THB (12 PLN).
Kuay Jab Nay Lek – stanowisko specjalizujące się w zupie Kuay Jab, gotowanej na wywarze wieprzowym z charakterystycznymi zrolowanymi kluseczkami. Cena ok. 50 THB (6 PLN) za porcję. Inne polecane miejsce na tę potrawę to Guay Jub Ouan Pochana.
T & K Seafood – polecajka na owoce morza. Mają stoliki wewnątrz i na zewnątrz, ale zawsze jest tłum ludzi.
Pa Tong Go Savoey – na smażone na głębokim tłuszczu chińskie pączusie podawane z sosem o smaku pandanu lub ze skondensowanym słodkim mlekiem.
Woeng Nakhon Khasem Noodles – Khao Phad Pu Chang Phueak– na smażony ryż z mięsem lub innymi dodatkami. Szczególnie polecana jest wersja z krabem.
To tylko kilka rekomendacji, ale tak naprawdę to próbujcie wszystkiego co Was zaciekawi i na co macie ochotę. To jedna z niewielu okazji, żeby za grosze spróbować tak wielu różnych niesamowitych dań! Dla odważnych są też smażone insekty, zupa z ptasich gniazd czy płetwy rekina.






Gdzie jeszcze jemy?
- Por. Pochaya – rodzinna tajsko-chińska restauracja z odznaczeniem Bib Gourmand. Polecana na omlet z krabem, Pad Kaprao i kurczaka z nerkowcami. Ceny w okolicach 80-100 THB za danie (10-12 PLN).
- Khao Gaeng Jek Pui (Je Chie) – polecane przez wszystkich miejsce dla miłośników curry. Niestety ze względu na remont w trakcie naszego pobytu było zamknięte 🙁 Podobno najlepszy jest Stir Fried Crab i Panang Curry. Spróbujcie i dajcie znać jak smakowało!
- Lim Lao Ngow Fishball Noodle – w dzielnicy Chinatown, od 80 lat przygotowują specjalne danie z makaronu i kulek rybnych.
- Lumphini Buffet 50 baht – nigdy nie udało mi się tu dotrzeć, ale muszę przyznać, że wizja opcji All You Can Eat za 50 THB (6 PLN) jest niezwykle kusząca. Zamykają dość wcześnie, więc trzeba celować na śniadanie lub lunch.
- Chamlong’s – na kuchnię wegetariańską. Restauracja znajduje się przy Chatuchak Market, a zaczynamy od wymiany pieniędzy na kupony, którymi potem płacimy za jedzenie.
Fine Dining
Jeśli chodzi o restauracje gwiazdkowe w Bangkoku, to serwują one nie tylko kuchnię tajską, ale również francuską, indyjską, japońską, a nawet niemiecką. Zostawiam Wam namiary na te, które nie zabiją Was cenami i gdzie za wartość około 300 PLN za osobę można zjeść niezwykły posiłek. Ja wybrałabym pewnie kuchnię tajską, ale być może zainteresują Was też propozycje z kuchnią europejską.
Kuchnia tajska:
- Saneh Jaan – kuchnia tajska; lunchowe menu degustacyjne zjemy za 850 THB (102 PLN), a kolacyjne za 2650 THB (318 PLN). Znajduje się w okolicach parku Lumpini.
- Nahm – kuchnia tajska; menu degustacyjne dostępne już od 1200 THB aż do 3400 THB (144 – 407 PLN). Restauracja znajduje się w hotelu COMO Metropolitan w dzielnicy Sathorn.
- Khao (Vadhana) – kuchnia tajska; zjemy tu zarówno menu degustacyjne od 3500 THB (416 PLN) jak i dania a la carte w akceptowalnej jak na takie miejsce cenie. Zlokalizowana w dzielnicy Watthana.
Kuchnia europejska:
- Blue by Alain Ducasse – nowoczesna kuchnia francuska; menu lunchowe w cenie 2950 THB (353 PLN), a kolacyjne z 4 daniami od 3900 (467 PLN). Znajdziecie ich w Iconsiam.
- Maison Dunand – nowoczesna kuchnia z francuskich Alp; menu lunchowe w cenie 2600 THB (310 PLN). Położona w dzielnicy Sathorn.
- Côte by Mauro Colagreco – nowoczesna kuchnia oparta na tradycja francuskiej i włoskiej; menu lunchowe od 2250 THB (268 PLN).
Lokalizacja niedaleko Chao Phraya Aly.
Nittaya Thai Curry



Tu śpimy

Eastin Grand Hotel Sathorn
Bardzo dobry czterogwiazdkowy hotel w biznesowej dzielnicy Bangkoku. Znany ze świetnego infinity pool na 14 piętrze z widokiem na wieżowce Bangkoku. Hotel ma bezpośrednie przejście do stacji BTS Skytrain oraz znajduję się w bliskiej odległości od rzeki Chao Praya.
Warto zarezerwować pokój na wyższym piętrze, gdyż widoki są niezapomniane. My zdecydowaliśmy się na opcję z dostępem do Executive Lounge, w której serwowane jest alternatywne śniadanie, a przez cały dzień możemy wpaść na darmowe przekąski i drinki. Dostajemy też dedykowaną usługę konsjerża.
Śniadanie jest znakomite i znajdziemy na nim wszystko. Jest to idealna opcja na ostatnią noc i pożegnanie z pompą Bangkoku.
Zarezerwowany przez Booking w cenie 740 PLN za noc ze śniadaniem w pokoju Superior z dostępem do Executive Lounge.




The Unforgotten B&B
Klimatyczny hostel w Chinatown z oryginalnym wystrojem i bardzo miła obsługą. Lobby jest pełne figurek i chińskich przedmiotów, a na powitanie dostajemy zimny napój, dim sumy i ciasteczko. Bardzo miły gest!
Pokoje są urządzone w ciekawy sposób, niektóre znajdują się na wysokich piętrach, a ponieważ hostel znajduje się w starym, tradycyjnym budynku, to nie posiada windy. Musimy w związku z tym przygotować się na noszenie walizek. W najtańszej opcji mamy do dyspozycji jedną łazienkę na korytarzu dla dwóch lub trzech pokoi.
Wielkim atutem tego miejsca są tajsko-chińskie śniadania serwowane w lobby na dole. To prawdziwie domowa wersja - dostajemy syty zestaw różnych ciepłych dań, ryż, owoce, wodę, kawę lub herbatę.
Zarezerwowany przez Agodę w super cenie 120 PLN ze śniadaniem.




Amara Bangkok
Pięciogwiazdkowy hotel w nowoczesnej, biznesowej części Bangkoku z fajnym infinity pool na 24 piętrze. Idealny na ostatnią noc w mieście. Obsługa jest na najwyższym poziomie - pamiętam, że przyjechaliśmy z samego rana i mimo, iż doba hotelowa rozpoczynała się dużo później, natychmiast przygotowali dla nas pokój. Serwują pyszne i bardzo bogate śniadanie.
Warty rozważenia jest pokój z dostępem do salonu klubowego na 20 piętrze. Po popołudniu serwowane są tam drinki i przekąski, a dodatkowo możemy przedłużyć dobę hotelową do godziny 16.00.
Zarezerwowany przez Booking w cenie 465 PLN ze śniadaniem i dostępem do salonu klubowego.




Chillax Heritage Hotel Khaosan
Hotel należący do bardzo fajnej sieci hoteli Chillax. Ten akurat znajduje się w centrum - niecałe 10 minut na nogach od Khaosan Road, tuż przy rzece. Ma niewielki basen na dachu, w którym można się schłodzić. Mimo, że w Bangkoku większość dnia chodzimy i zwiedzamy, to zawsze udaje nam się znaleźć chwilę na skorzystanie z basenu wczesnym rankiem lub wieczorem.
Pokoje w hotelach Chillax są bardzo przyjemnie urządzone, a wyróżniają się wielkimi wannami z hydromasażem.
Serwują też bardzo dobre śniadanie.
Zarezerwowany przez Booking za 370 PLN za noc ze śniadaniem.




Chillax Resort
Drugi hotel Chillax usytuowany 10 minut na nogach od Khaosan Road, ale w nieco mniej dogodnej lokalizacji niż siostrzany Heritage. Bardzo podobny standard, pokoje również wyposażone są w wanny w hydromasażem, a na dachu znajduje się niewielki, ale przyjemny basen.
Śniadania są bardzo dobre, mamy do wyboru zarówno skromniejsze opcje europejskie, jak i mnóstwo azjatyckich specjałów. Pamiętam, że podawali tutaj urocze mini mango sticky rice z zielonym ryżem zabarwionym pandanem.
Zarezerwowany przez Booking; cena za pokój ze śniadaniem wynosiła 350 PLN.



Gdzie jeszcze śpimy?
Ze względu na stosunkowo niskie ceny i wysoki standard, bardzo polecam Wam przynajmniej jedną noc (np. ostatnią) spędzić w bardziej luksusowym hotelu. Niewiele jest miejsc na świecie, gdzie za ok. 400 PLN będziecie w stanie przenocować w 5 gwiazdkowym hotelu na 20 piętrze z widokiem na wieżowce i basenem typu infinity pool.
Oprócz powyższych rekomendacji, możecie rozważyć:
- Baiyoke Sky Hotel – najwyższy hotel w Bangkoku z pokojami położonymi nawet na 74 piętrze. Na 77 piętrze znajduje się taras widokowy, na który można wjechać nie będąc gościem hotelu (obowiązuje wtedy opłata). Hotel ma już swoje lata, więc niektórzy narzekają na standard.
- lebua at State Tower – mega znany budynek ze złotą kopułą, w którym kręcony był Kac Vegas w Bangkoku. Ma 67 pięter i jeden z najwyżej położonych Sky Barów na świecie.
- Bangkok Marriot Hotel The Surawongse – luksusowy 5-gwiazdkowy hotel polecany ze względu na Rooftop Bar na 32 piętrze i fajny basen typu infinity.
Z innych, bardziej przyziemnych rekomendacji mam na swojej liście:
- The Raweekanlaya – mega ładny hotel w dzielnicy Dusit, który mieliśmy zarezerwowany na nasz niedoszły wyjazd w 2022 roku. Mieści się w zabytkowym budynku z pięknym ogrodem, w którym do Waszej dyspozycji jest basen. Do wyboru mamy też apartamenty z prywatnymi zewnętrznymi jacuzzi.
- Shanghai Mansion Bangkok – klimatyczny butikowy hotel w Chinatown z super wystrojem w stylu retro.
Tu zwiedzamy
1. Wielki Pałac i Wat Phra Kaew (Świątynia Szmaragdowego Buddy): pozycja obowiązkowa na każdej liście. Pałac służył jako oficjalna rezydencja króla Tajlandii aż do połowy XX wieku, natomiast Świątynia uznawana jest za jedną z najważniejszych w całej Tajlandii. W środku zobaczymy statuetkę Szmaragdowego Buddy, a na zewnątrz warto zwrócić uwagę na stupę zwaną Złotą Czedi. Uwaga! W Pałacu obowiązują jedne z najbardziej restrykcyjnych wymogów dotyczących ubrania – nawet Panowie muszą mieć długie spodnie i koszulę z rękawami do łokci.
2. Wat Pho (Świątynia Leżącego Buddy): największa i najstarsza świątynia w Bangkoku. Zgromadzono w niej ponad 1000 wizerunków Buddy, ale odwiedzający przyjeżdżają zobaczyć Leżącego Buddę, który rozciąga się na długość 46 m i wysokość 15 m. Robi niesamowite wrażenie i jest jednym z symboli tego miasta.
3. Wat Arun (Świątynia Świtu): kolejny obowiązkowy punkt i bardzo charakterystyczna budowla, która wznosi się po zachodniej stronie rzeki Chao Praya. Ta wysoka na prawie 80 metrów wieża pokryta jest kawałkami porcelany, od których przepięknie odbija się światło.
4. Wat Saket (Złota Góra): piękna świątynia znajdująca się na szczycie wzniesienia, z którego roztacza się panoramiczny widok na miasto. Aby tam dotrzeć, trzeba uzbroić się w cierpliwość i pokonać wiele schodów. Na górze znajdują się gongi, w które można uderzyć jako wyraz szacunku. Świątynia otoczona jest piękna zielenią, tak że chwilami ciężko zorientować się, że jesteśmy w centrum gigantycznego miasta. Protip: w odległości kilku minut na nogach znajduję się słynna Jay Fai i równie słynny Thipsamai Pad Thai.






5. Khao San Road i okolice: backpackerska i najbardziej turystyczna dzielnica Bangkoku, pełna knajp, barów, streetfoodu i muzyki na żywo. W zgiełku i tłumie znajdziemy tu wszystko – od koncertów rockowych, przez studia tatuażu, masaże na ulicy, wszystkie rodzaje przekąsek i napoi, aż po… grillowanego krokodyla. Trzeba tu przyjść wieczorem, żeby doświadczyć pełni Bangkoku. Po chwili można uciec na pobliskie Rambuttri, gdzie jest zdecydowanie ciszej i przyjemniej, i usiąść na chwilę w jednej z klimatycznych knajpek, które osobiście bardzo lubię.
6. Chinatown: koniecznie na dłuższy spacer po wąskich, handlowych uliczkach (najlepiej w dzień) i na street food po zmierzchu. Pełno tu sklepów i straganów z antykami, ziołami, lekami, tkaninami czy też produktami spożywczymi. Jest to największa dzielnica chińska na świecie znajdująca się poza Chinami. Zwiedzaliśmy Chinatown w wielu państwach, ale nigdzie nie wywarło ono na nas takiego wrażenia. Jeśli macie czas, warto zerknąć na Pak Klong – największy w Tajlandii targ kwiatów. W Chinatown znajduje się też dworzec Hua Lamphong, zbudowany przez holendrów w stylu art deco. Dla lubiących zwiedzać są też liczne świątynie.
7. Wat Traimit: piękna świątynia w Chinatown z największym na świecie posągiem Złotego Buddy (wznosi się na ponad 3 metry, a wykuty jest z 18-karatowego złota o wadze 5.5 t).
8. Sathon: dzielnica handlowo-biznesowa z drapaczami chmur i luksusowymi hotelami. Warto tutaj przyjechać, aby zobaczyć inny, nowoczesny Bangkok. Obserwując pracowników korporacji, którzy w porze lunchowej w garniturach wysypują się na ulice, aby zjeść szybki posiłek z ulicznego wózka siedząc na miniaturowych plastikowych krzesełkach, można doświadczyć, jak tradycja łączy się z nowoczesnością.
9. King Power Mahanakhon: to najwyższy budynek w Tajlandii wnoszący się na wysokość 314m. Na pewno go kojarzycie – wygląda, jakby był zbudowany z klocków Lego. Koniecznie wybierzcie się na górę na tzw. Mahanakhon Skywalk – to genialny taras widokowy znajdujący się na 78 piętrze. Jest tu przeszklona podłoga, która przyprawia mnie zawsze o palpitacje serca, widok 360, bar, a wieczorami głośna muzyka. Warto wybrać się tutaj przed zachodem słońca, żeby zobaczyć widok zarówno w świetle dziennym, jak i nocnym. Cena za osobę to 1080 THB (128 PLN) w godzinach graniczących z zachodem słońca i 880 THB (105 PLN) w ciągu dnia.






10. Lumpini Park: piękny park w centrum Bangkoku z jeziorem, po którym chętni mogą popływać rowerkiem wodnym w kształcie łabędzia. Tajowie spędzają tu czas wolny, odpoczywają od upału i uprawiają różnorodne sporty. Przy wyjściu znajduje się bufet All You Can Eat za 50 THB – do wypróbowania! Park słynie też z przechadzających się po nim leniwie waranów. Niestety, nigdy nie udało nam się ich spotkać, ale może Wy będziecie mieli więcej szczęścia.
11. Dom Jima Thompsona: idealna atrakcja, jeśli mamy nieco więcej czasu i chcemy na chwilę uciec od zgiełku Bangkoku. Kilka minut od przystanku Sky Train znajduję się Dom Jima Thompsona, amerykańskiego oficera wywiadu wojskowego i biznesmena, który po wojnie osiedlił się w Bangkoku. To on rozsławił na świecie tajski jedwab i zapoczątkował potęgę tego przemysłu. Posiadłość to kompleks kilku budynków, w których podziwiać można zgromadzone przez Jima kolekcje malarstwa i antyków. Wstęp 200 THB (24 PLN).
12. Chatuchak Market: największy na świecie weekendowy targ, gdzie kupić można wszystko – ubrania, antyki, produkty spożywcze, ceramikę, meble czy książki. Odwiedza go co weekend ok. 200 000 osób. Warto tu przyjechać, żeby doświadczyć atmosfery azjatyckiego targowiska i kupić pamiątki. Przy okazji można coś dobrego zjeść na jednym ze stanowisk ze street foodem. Wracając warto przespacerować się przez malowniczy Chatuchak Park.






13. Iconsiam: gigantyczne, nowoczesne centrum handlowe nad brzegiem rzeki z 70-cio piętrowym Magnolia Waterfront Residences. Warto tu przyjechać (lub przypłynąć) wieczorem, kiedy rozświetla się na tysiące kolorów. Dodatkowo, codziennie o 19.00, 20.00 i 21.00 odbywają się multimedialne pokazy fontann, świateł i muzyki, które rozciągają się na 400 metrów!
14. Asiatique Bangkok: to centrum handlowo-rozrywkowe znajdujące się nad brzegiem rzeki Chao Praya na wolnym powietrzu. Znajdziemy tutaj sklepy, stragany, restauracje, bary, muzykę na żywo, ale również 60 metrowy Diabelski Młyn czy kabaret Calypso (show transwestytów). Warto wybrać się tutaj wieczorem.





15. Benjakitti Forest Park: ten niezwykły park znajduje się w nowoczesnej dzielnicy Khlong Toei. Stosunkowo nową atrakcją jest otwarty kilka lat temu najdłuższy Skywalk na świecie (1.6 km). Konstrukcja zjawiskowo rozpościera się nad wodą, w otoczeniu niesamowitej przyrody, namorzynowych lasów i kwiatów lotosu. Żyje tutaj 91 gatunków ptaków, które również można spotkać podczas dłuższego spaceru.
16. Patpong / Soi Cowboy: nie jestem fanką takich miejsc, ale wybraliśmy się, żeby zobaczyć i sami ocenić. To dwie z tak zwanych dzielnic czerwonych latarni w Bangkoku, gdzie kluby go-go są na każdym kroku, naganiacze zapraszają nas na kontrowersyjne ping-pong show, a prostytutki siedzą przed lokalami na ulicy. Jest tu głośno i bardzo imprezowo, i choć część osób przyjeżdża tu tylko na piwo, a prostytucja jest oficjalnie zakazana, to jednak nikt się z nią tutaj nie kryje. Muszę przyznać, że ciężko mi było patrzeć na rzędy dziewczyn przebrane w szkolne stroje, siedzące na ulicy i czekające na klientów. Nie wspomnę już o ping pong show, które służą, aby naciągnąć naiwnych turystów.
17. Rajadamnern Muay Thai Stadium: pierwszy na świecie stadion Muay Thai z bogatą historią sięgającą drugiej wojny światowej. Ten narodowy sport tajski to rodzaj boksu, w którym można wykorzystywać uderzenia łokciami, kolanami i nogami. Nie jestem wielbicielką sportów walki, ale za namową mojej drugiej połówki, kupiliśmy bilety. Show było świetnie zorganizowane, w trakcie można było oczywiście jeść i pić (ciekawe, gdzie w Tajlandii nie można?), obsługa chodziła i zbierała zamówienia, a potem dostarczała je prosto na nasze miejsca. Ciekawy jest rytualny aspekt tego sportu. Przed każdą walką zawodnicy wykonują specjalny taniec zwany „wai khru”, a to wszystko przy akompaniamencie muzyki na żywo. Bilety kupiliśmy przez Internet, a ceny zaczynają się od 1500 THB (178 PLN) i idą w górę w zależności od miejsca i strefy, którą wybierzemy.
18. Lekcje gotowania: będąc w Tajlandii koniecznie musicie przeznaczyć na nie przynajmniej pół dnia. To niesamowita atrakcja, w trakcie której wybierzecie się na lokalny targ, poznacie różne produkty i techniki kulinarne, a następnie pod okiem nauczyciela ugotujecie kilka tradycyjnych potraw, które następnie będziecie mogli zjeść. Dostaniecie też przepisy (ja z moich korzystam non stop) i nawet jeśli nie jesteście fanami gotowania, obiecuję, że będziecie się dobrze bawić. My skorzystaliśmy z lekcji w Chiang Mai, ale w Bangkoku jest ogrom szkół do wyboru (również te bardziej profesjonalne), więc koniecznie zarezerwujcie termin.
19. Tajski masaż: to moja ulubiona atrakcja w Tajlandii. Masaże są absolutnie genialne i dostępne praktycznie wszędzie w bardzo niskich cenach. Choć najbardziej lubię je leżąc nad brzegiem morza na jednej z tajskich wysp, to w Bangkoku również warto z nich korzystać. Mamy do wyboru bardziej uliczne wersje, ale również ekskluzywne spa i salony masażu. Pamiętajcie tylko, że masaż tajski to nie lekkie mizianie, ale naprawdę mocny i konkretny masaż. Nazywany jest czasem jogą dla leniwych, więc będą Was uciskać, wyginać, naciągać (a czasem nawet po Was chodzić), ale potem poczujecie się jak nowo narodzeni!






Jak się poruszamy?
Transport publiczny w Bangkoku jest bardzo dobrze zorganizowany, a do wyboru mamy:
- Metro MRT: składa się obecnie z czterech linii – niebieskiej, fioletowej, żółtej i różowej. Rozkłady dostępne są na Google Maps, a bilety kupujemy na stacji w kasie lub automacie.
- Skytrain (BTS): kolej naziemna, która składa się z dwóch linii – Sukhumvit i Silom. Bilety kupimy w kasach lub automatach na stacjach, ale musimy podać odpowiedni przystanek końcowy, gdyż od długości trasy zależy cena. Sam przejazd jest fajną atrakcją, w trakcie której możemy zobaczyć miasto z innej perspektywy.
- Airport Rail Link: łączy lotnisko Suvarnabhumi ze stacją Phaya Thai, gdzie możemy się przesiąść na BTS Sukhumvit Line. Jeśli wysiądziemy wcześniej na Makkasan Station, to przesiądziemy się na metro (MRT).
- SRT Red Lines: kolej podmiejska z dwoma liniami obsługującymi obszar metropolitalny Bangkoku.
- Autobusy: mogą nas uratować, gdy chcemy przejechać krótszy dystans, a nie mamy siły już chodzić. Ich rozkłady znajdziecie w Google Maps, a bilet kupuje się w środku pojazdu. Warto wiedzieć, że z lotniska Suvarnabhumi bezpośrednio na Khao San Road kursuje autobus S1 . Choć nie ma rozkładu jazdy i zawsze zastanawiamy się czy na pewno przyjedzie, jeszcze nigdy nas nie zawiódł. Miejsce, z którego odjeżdża oznaczone jest specjalnym znakiem, więc jak trochę pochodzicie, to na pewno znajdziecie 🙂
- Transport wodny: w Bangkoku jest niezwykle rozwinięty, a do wyboru mamy przeróżne opcje. Główną z nich jest Chao Phraya Express Boat, która składa się z czterech linii – każda oznaczona innym kolorem i flagą na łódce. Ich trasy i rozkłady znajdziecie tutaj. Są też tak zwane ferries oraz long-tail boats, ale muszę przyznać, że brakło nam determinacji, żeby rozpracować ten system. Jest też opcja dla leniwych – czyli super turystyczna Chao Phraya Tourist Boat, która funkcjonuje na zasadzie hop-on hop-off i dowiezie nas do najważniejszych punktów w mieście. Do jej ogromnych plusów należy również przejrzysty rozkład jazdy i dobrze oznaczone przystanki. Cena za cały dzień to 150 THB (18 PLN).
- Taksówki: do wyboru mamy oficjalne taksówki, w których jest obowiązek włączania taksometra, ale czasem kierowcy chcą się umówić na konkretną (zazwyczaj wyższą) cenę za przejazd. Mówimy temu nie. Od kilku lat alternatywnie możemy korzystać z aplikacji Grab lub Bolt, co Wam serdecznie polecam. Ceny są niskie, ale uważajcie na korki w godzinach szczytu.
- Tuk-tuki: to charakterystyczne trójkołowe pojazdy, które są jednym z symboli Bangkoku. Przejażdżka nimi to niezła atrakcja, ale trzeba się umiejętnie targować, inaczej cena wywoławcza będzie z kosmosu. Uważajcie na nieuczciwych kierowców i tzw. mafię tuktukową. Często w pobliżu głównych atrakcji kręcą się naganiacze, którzy będą Wam wmawiać, że atrakcja jest dziś zamknięta, ale w zamian zabiorą Was w inne miejsce. Potem podjeżdża tuk tuk i obwozi Was po całym mieście, sklepach dla turystów, a na koniec podlicza na bajońskie sumy.